Cóż, nic się nie dzieje na razie. Samochód stoi z braku czasu na remont, tulejek z wahaczy nie ma kto wycisnąć, bo każdy zajęty. Dobra wiadomość jednak jest taka, że czekam już na następną paczkę części do Łady. Kilka gadżetów potrzebnych do dalszej pracy plus te części, które udało mi się zepsuć podczas rozbierania samochodu na części :D. Idą jednak Święta i jest iskierka nadziei, że będę miał więcej czasu na zajęcie się nią. Pogoda też będzie bardziej sprzyjać miejmy nadzieje.
Tymczasem na stronie złombolowej pojawił się projekt ulotek na rok 2015. Oto one:
poniedziałek, 30 marca 2015
niedziela, 8 marca 2015
A za nią kolejne śrubki
Jako, że mamy weekend, znaczy czas wolny a i pogoda jaka taka, jest więc sposobność zabrać się za samochód. Części kupione a szkoda, żeby leżały więc trzeba coś z tym fantem zrobić. No i staram się staram. Zawołałem do pomocy mojego wiernego kompana w pracach garażowych, kolegę Sławka. Z mechanikiem Sławomirem żadna usterka nam nie straszna (nie no żart, tak na prawdę nie mamy pojęcia co robimy, widzimy śrubę to odkręcamy modląc się, żeby nie zepsuć bardziej niż jest:D). rozpoczęliśmy od przedniego zawieszenia. Co tu pisać, koła ściągnięte wiadomo, kobyłki podłożone i zaczynamy zabawę:
I demontujemy za koleją, żeby wnęka została pusta, więc idzie drążek kierowniczy, sworzeń wahacza górnego sworzeń wahacza dolnego po czym wyciągamy zwrotnicę.
Później zaczyna się trochę trudniej bo mamy za duży ściągacz i nie sposób dobrze chwycić sprężynę, ale nie z nami te numery więc i amortyzator i sprężyna wymontowane.
Jako że zaczęliśmy muszę się przyznać trochę na pałę, bo nie zaglądnąłem do Sam Naprawiam, zdziwiłem się sposobem mocowania dolnego wahacza. W wahacz między otwory w które będą wciśnięte tulejki wsadzony jest wspornik z otworami na dwie śruby mocujące go do ramy a później od zewnętrznych stron wciskane są tuleje, mniej więcej można to wywnioskować po tym co widzimy tu:
W międzyczasie wymontowany został też drążek stabilizatora. A efekt ostateczny jest taki:
Oględziny ujawniły, że do wymiany kwalifikują się hamulcowe przewody gumowe, co w zasadzie jakimś wielkim zaskoczeniem nie jest skoro mają prawie 30 lat i są z gumy. Były popękane więc obcięliśmy bez zbędnych ceregieli zacisk, żeby łatwiej można było go rozłożyć i sprawdzić stan tłoczków, później odkręciliśmy resztę przewodu od strony samochodu. Przewody hamulcowe też będą wymienione, dla pewności.
I tu pierwsza ofiara braku systematycznej obsługi. Podczas próby wyciągnięcia sworzni trzymających tłoczki, jeden tłoczek wziął był pękł uniemożliwiając naprawę. Ponadto cylinderek w nim był tak zapieczony że nie można nim było poruszyć. Tak wygląda pierwsza ofiara:
Na zdjęciu widać również pewne rzeźbiarstwo, jeden ze sworzni zrobiony został z jakiegoś drutu i skręcony śrubką.
Jako, że osłona silnika musiała zostać zdemontowana, żeby wyciągnąć stabilizator, doszedłem do wniosku, ze zarówno ją, jak i wahacze pomaluję na kolor, oczywiście wybór mógł być tylko jeden, najszybszy czerwony :D. A osłona podczas czyszczenia wygląda tak:
Na koniec Chciałbym pochwalić Babcię za dzielność, każda śruba, z jednym małym wyjątkiem o którym nie warto wspominać, odkręciła się bez najmniejszego problemu co wprawiło mnie w niemałe zdziwienie, gdy porównam to z rozkręcaniem powiedzmy Matiza - wspaniały wóz, serio.
I demontujemy za koleją, żeby wnęka została pusta, więc idzie drążek kierowniczy, sworzeń wahacza górnego sworzeń wahacza dolnego po czym wyciągamy zwrotnicę.
Później zaczyna się trochę trudniej bo mamy za duży ściągacz i nie sposób dobrze chwycić sprężynę, ale nie z nami te numery więc i amortyzator i sprężyna wymontowane.
Jako że zaczęliśmy muszę się przyznać trochę na pałę, bo nie zaglądnąłem do Sam Naprawiam, zdziwiłem się sposobem mocowania dolnego wahacza. W wahacz między otwory w które będą wciśnięte tulejki wsadzony jest wspornik z otworami na dwie śruby mocujące go do ramy a później od zewnętrznych stron wciskane są tuleje, mniej więcej można to wywnioskować po tym co widzimy tu:
W międzyczasie wymontowany został też drążek stabilizatora. A efekt ostateczny jest taki:
Oględziny ujawniły, że do wymiany kwalifikują się hamulcowe przewody gumowe, co w zasadzie jakimś wielkim zaskoczeniem nie jest skoro mają prawie 30 lat i są z gumy. Były popękane więc obcięliśmy bez zbędnych ceregieli zacisk, żeby łatwiej można było go rozłożyć i sprawdzić stan tłoczków, później odkręciliśmy resztę przewodu od strony samochodu. Przewody hamulcowe też będą wymienione, dla pewności.
I tu pierwsza ofiara braku systematycznej obsługi. Podczas próby wyciągnięcia sworzni trzymających tłoczki, jeden tłoczek wziął był pękł uniemożliwiając naprawę. Ponadto cylinderek w nim był tak zapieczony że nie można nim było poruszyć. Tak wygląda pierwsza ofiara:
Na zdjęciu widać również pewne rzeźbiarstwo, jeden ze sworzni zrobiony został z jakiegoś drutu i skręcony śrubką.
Jako, że osłona silnika musiała zostać zdemontowana, żeby wyciągnąć stabilizator, doszedłem do wniosku, ze zarówno ją, jak i wahacze pomaluję na kolor, oczywiście wybór mógł być tylko jeden, najszybszy czerwony :D. A osłona podczas czyszczenia wygląda tak:
Na koniec Chciałbym pochwalić Babcię za dzielność, każda śruba, z jednym małym wyjątkiem o którym nie warto wspominać, odkręciła się bez najmniejszego problemu co wprawiło mnie w niemałe zdziwienie, gdy porównam to z rozkręcaniem powiedzmy Matiza - wspaniały wóz, serio.
Pierwsza śrubka odkręcona
Czas odkręcić pierwsze śrubki i wziąć się za usuwanie niedomagań. Na pierwszy rzut, poza wymianą oleju, poprawiającą zbyt niskie ciśnienie, poszedł regulator napięcia. Łada była wyposażona w mechaniczny regulator napięcia. o taki:
To regulator polskiej produkcji (widocznie był już kiedyś wymieniany) stosowany np w Żuku czy Dużym Fiacie. Takie wskazania woltomierza odnotowywałem z tym regulatorem:
Widzimy, że wskazówka woltomierza wychodzi poza czerwone pole - woltomierz przyłożony do zacisków akumulatora pokazywał w okolicach 15V, kiedy zwiększam obroty silnika i spada pod białe pole przy niskich obrotach.
Nadszedł więc czas, żeby zamontować nowy stabilizator. Do alternatora z mostkiem 6 diodowym. Kupiony za około 35PLN w Jacars'ie. Też polska produkcja. wygląda tak:
Wymiana sprowadzała się do odkręcenia jednej śrubki - masa została wcześniej oczyszczona, żeby wyeliminować możliwość, że to problem z masą powoduje problemy ze wskazaniami to jednak nie pomogło. Śrubka odkręcona, kabelki przepięte a po podłączeniu tego regulatora sprawy mają się tak:
Jest lepiej niż było to na pewno. Napięcie nie wykracza poza czerwone pole ani nie spada poniżej wartości minimalnej. Nie miałem niestety przy sobie woltomierza bo to tak na szybko wymieniane więc jeszcze nie wiem jakie wartości wskazuje teraz woltomierz.
To regulator polskiej produkcji (widocznie był już kiedyś wymieniany) stosowany np w Żuku czy Dużym Fiacie. Takie wskazania woltomierza odnotowywałem z tym regulatorem:
Widzimy, że wskazówka woltomierza wychodzi poza czerwone pole - woltomierz przyłożony do zacisków akumulatora pokazywał w okolicach 15V, kiedy zwiększam obroty silnika i spada pod białe pole przy niskich obrotach.
Nadszedł więc czas, żeby zamontować nowy stabilizator. Do alternatora z mostkiem 6 diodowym. Kupiony za około 35PLN w Jacars'ie. Też polska produkcja. wygląda tak:
Wymiana sprowadzała się do odkręcenia jednej śrubki - masa została wcześniej oczyszczona, żeby wyeliminować możliwość, że to problem z masą powoduje problemy ze wskazaniami to jednak nie pomogło. Śrubka odkręcona, kabelki przepięte a po podłączeniu tego regulatora sprawy mają się tak:
Jest lepiej niż było to na pewno. Napięcie nie wykracza poza czerwone pole ani nie spada poniżej wartości minimalnej. Nie miałem niestety przy sobie woltomierza bo to tak na szybko wymieniane więc jeszcze nie wiem jakie wartości wskazuje teraz woltomierz.
środa, 4 marca 2015
Coś się ruszyło
Pogoda póki co nie rozpieszcza, jednak trzeba rozpocząć jakieś konkretne przygotowania do wyprawy. Uważam, że czasu mamy jeszcze sporo, ale jak to zwykle bywa, pewnie braknie go gdy będzie najbardziej potrzebny. Byłem jakiś czas temu w garażu chcąc sprawdzić co w trawie piszczy i wchodząc pod samochód zauważyłem to:
Toż to piłeczki tenisowe powkładane w sprężyny tylnego zawieszenia(?). Co autor miał na myśli trudno jednoznacznie stwierdzić. Chodziło pewnie o to, żeby przy dużym obciążeniu Łada nie siedziała zbyt nisko. Na potwierdzenie tej teorii widzimy na zdjęciu gumę, wkładaną między sprężyny mającą takie samo zadanie jak piłeczki.
Zamówiłem również kilka gadżetów, żeby naprawić to co naprawy wymaga. Taki o to zestawik:
W skład zestawu wchodzą:
- sworznie wahacza, komplet na dwie strony - góra i dół
- komplecik tulei wahacza
- komplet drążków kierowniczych
- pasek rozrządu z napinaczem
- tulejki stabilizatora
- tulejki wspornika drążków kierowniczych
- stabilizator napięcia
- pasek klinowy alternatora
- komplet naprawczy cylinderków hamulcowych
- podkładki sprężyn z przodu
- komplet zamków
Żebym wiedział gdzie włożyć to co zamówiłem, zanabyłem też wiedzuchę:
I na koniec wisienka na czubku... drążka zmiany biegów ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)